Cudowianki to wrocławska firma specjalizująca się w kartkach na przeróżne okazje – śluby, urodziny, wieczory panieńskie czy po prostu na poprawę humoru. Charakterystyczna kreska, zabawne teksty i duża motywacja, sprawiły, że kartki autorstwa Ani Kałkowskiej dostaniecie w Empikach w całej Polsce. A to nie koniec jej biznesowych planów, które wiążą się też z licznymi zmianami i odważnymi decyzjami dotyczącymi papierniczej działalności.
Karolina Kołodziejczyk: Jak zaczęła się twoja przygoda z branżą papierniczą? Czy od początku wiedziałaś, że Cudowianki to jest to, co chcesz robić w życiu?
Anna Kałkowska: Zawsze wiedziałam, że chcę robić coś kreatywnego. Przed pójściem na studia zastanawiałam się, jaki kierunek wybrać – ostatecznie stanęło na Uniwersytecie Ekonomicznym, bo nie dostałam się na architekturę. Już w trakcie studiów zorientowałam się, że to nie to i zaczęłam wtedy próbować różnych rzeczy – byłam m.in. makijażystką ślubną, ale za bardzo mnie to stresowało.
Na IV i V roku miałam przedmioty bardziej marketingowe i stwierdziłam, że spróbuję tej drogi. Dostałam się wtedy na unijny staż w agencji, a w międzyczasie byłam świadkową i organizowałam trzy wieczory panieńskie. Wyszły tak fajnie, że znajomi mówili mi: “Kurczę, mogłabyś zajmować się tym zawodowo!”. Pomyślałam, że czemu nie i tak zaczęła się moja przygoda z branżą papierniczą – od sprzedawania winietek ślubnych na Allegro.
To tak poznałaś Idę, współtwórczynię Cudowianek?
Anna: Idę poznałam podczas pracy w agencji marketingowej, ale już wtedy zaczęłyśmy współpracować. Wiedziałam, że hobbystycznie robi zdjęcia, a ja potrzebowałam, żeby ktoś sfotografował moje winietki. Winietki były straszne, a Ida zrobiła takie zdjęcia, że pomyśłałam “Muszę robić biznes z tą laską!” [śmiech]
Czyli to Ida była odpowiedzialna za zdjęcia, a ty za pracę graficzno-manualną?
A: Wszystko robiłyśmy razem. Pierwszym projektami zajmowała się głównie Ida, ja weszłam w projekty graficzne dopiero po 2-3 latach. To był jeszcze czas, kiedy wciąż pracowałam w agencji i codziennie przyjeżdżałam po pracy do Idy, gdzie do późnych godzin pracowałyśmy nad rozkręceniem Cudowianek. Teraz zastanawiam się, jak dawałyśmy radę, ale nie ma żadnych złych wspomnień z tym związanych – chyba byłyśmy po prostu pełne energii dzięki nowemu pomysłowi, w który obie wierzyłyśmy.
Pamiętasz wasze pierwsze wspólne zamówienie?
A: Tak, pierwszą klientką była makijażystka ślubna. Drugie zamówienie to klientka, która od tego momentu była z naszą papeterią na każdym etapie życia – zaczęło się od wieczoru panieńskiego, potem ślubu, jej trzydziestki (mąż zamówił dekoracje na imprezę niespodziankę)… A w tamtym roku była nawet na naszych warsztatach z pakowania prezentów!
Jakie były wasze pierwsze, większe zamówienia – nie dla klienta prywatnego?
A: Zaczęło się od TVN-u, który sam się do nas odezwał. Wtedy poczułyśmy, że jako Cudowianki zaczęłyśmy się liczyć na rynku. Kolejne większe zamówienie złożył u nas Disney i MTV. Wszystkie te projekty uświadomiły nam, że to dla nas moment przełomowy, który musimy dobrze wykorzystać.
I to dlatego zaczęłyście współpracę z Empikiem?
A: Najpierw poznałyśmy współtwórcę Księgarni Tajne Komplety, zrobiłyśmy dla nich kartki i to był impuls, żeby odezwać się do Empiku – pomyślałyśmy, że skoro już wchodzimy do księgarni, to czemu tego nie zrobić na większą skalę. Napisałam więc do nich na Facebooku raz, a potem drugi – moje wiadomości pozostały bez odpowiedzi. Za trzecim razem po prostu dostałam kontakt do osoby, która zajmuje się działem kartek i tak to się zaczęło.
To uświadomiło mi, że czasem nie zdajemy sobie z sprawy, że po drugiej stronie monitora też jest człowiek, który być może szuka czegoś, co tworzymy, ale nawet o nas nie wie. Dlatego warto próbować.
Powiedz mi, jakie są największe wyzwania przy tak dużych współpracach?
A: Przede wszystkim planowanie długoterminowe i planowanie finansów. Pierwsze dostawy kartek dla Empiku to był też ogrom pracy, bo wtedy jeszcze każdą kartkę robiłyśmy od A do Z samodzielnie. Ale Cudowianki w Empiku to przede wszystkim wielka szansa i duma!
Miałam kilka razy taką sytuację, że w Empiku ktoś obok mnie zastanawiał się pomiędzy dwoma kartkami i przez telefon powiedział: “Słuchaj, mam dwie kartki, jedna to >omg, w końcu macie wspólny budżet<, a druga taka zwykła w kwiatki. To co, wziąć tę pierwszą, tak?” (śmiech). Oczywiście ta pierwsza to była ta od Cudowianek.
Skoro tak dobrze wszystko szło, to dlaczego Ida odeszła?
A: Zmiany w Cudowiankach zaczęły się od porzucenia branży ślubnej. Nasi klienci i zamówienia były naprawdę super, ale zależało nam na produktach bardziej skalowalnych – a personalizowane zaproszenia takie nie były. Dlatego zaczęłyśmy robić kartki. W międzyczasie Ida rozwijała swoją drugą pasję – fotografię, a ja chciałam zaangażować się w Cudowianki w stu procentach. Wspólnie zdecydowałyśmy, że to dobry moment, żeby się zawodowo rozstać. Ida ma teraz dzięki temu więcej czasu na budowanie własnej marki, a ja czuję, że wszystko jest w moich rękach.
Na co dzień pracujesz i działasz we Wrocławiu, więc muszę zadać to pytanie: jakie są twoje ulubione miejsca w naszym mieście?
A: Folgujemy na śniadanie, potem pierogi ruskie w Gluten Apetit, randka albo wieczór z przyjaciółkami w Vaffa Napoli, a na koniec tańce w Szajbie.
Brzmi jak przepis na dzień idealny! Dodajmy do tego jeszcze tylko zakup kartki od Cudowianek – no właśnie, gdzie stacjonarnie we Wrocławiu możemy znaleźć Twoje produkty?
A: W wybranych Empikach (Renoma, Magnolia, Pasaż Grunwaldzki, Wroclavia, Galeria Dominikańska), w Tajnych Kompletach w Kinie Nowe Horyzonty, Kwiaciarni Dekoki oraz cukierni Mam Wypieki. Planuję współpracę także z innymi miejscami, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Myślę też o większych punktach dystrybucji – takich jak właśnie Empik.
Widziałam, że aktywnie działasz na firmowym Instagramie. Czy social media pomagają ci w tym biznesie?
A: Instagram zdecydowanie – zaczynałyśmy od zestawów na dziecięce urodziny i wieczory panieńskie i to dzięki “insta matkom” rozkręciłyśmy działalność! (śmiech) Myślę, że ok. 80% klientów pochodziło stamtąd. Obie z Idą miałyśmy doświadczenie w marketingu i to bardzo pomogło w rozwoju Cudowianek. Dobre zdjęcia, tagowanie czasopism ślubnych, doszkalanie się z instagramowych algorytymów, a teraz pokazywanie też siebie na firmowym profilu – to wszystko sprawia, że Instagram faktycznie sprzedaje.
Czyli Polacy chętnie kupują kartki?
A: Tak, szczególnie na święta jest szał – widzę to po statystykach sprzedaży – ludzie często wtedy wypisują życzenia na naszych kartach i wysyłają je. Podobnie w sezonie ślubnym. A w pozostałą część roku staram się przekonywać klientów dowcipnymi tekstami, często opartymi na słowotwórstwie. Inspiracją są też oczywiście aktualne trendy – w tym sezonie na przykład rządzą lamy, monstery i kosmos.
Na koniec chciałabym cię prosić o radę dla wszystkich początkujących twórców.
A: Przede wszystkim: nie bać się albo nie myśleć o strachu, a działać, rozwijać się. Jak są jakieś problemy, to lepiej dzwonić do klienta i na spokojnie wyjaśnić niż pisać e-maila. I najważniejsze: jeżeli możecie coś zlecić, zróbcie to! Nie wszystko przecież musicie wykonać sami.
Zdjęcia do artykułu wykonał Marcin Szczygieł.