Alicja Zakrzewska to młoda twórczyni, której surrealistyczne kolaże podbijają świat wrocławskiego i polskiego plakatu. Pytamy ją o artystyczne inspiracje, ścieżkę zawodową i – oczywiście – nasz Wrocław.
Karolina Kołodziejczyk: Studiowałaś grafikę, zajmujesz się też fotografią, ale branżą, z której jesteś najbardziej znana, są kolaże. Jak wyglądała Twoja artystyczna droga?
Alicja Zakrzewska: To był proces. Zaczynałam od zdjęć, co zawsze było moim głównym zainteresowaniem. Najbardziej lubię fotografię streetową, która jest naturalna, a pozy nie są wymuszone. W pewnym momencie stwierdziłam, że fajnie byłoby z tej fotografii wyciągnać więcej i pokazać ten realny świat w innym kontekście – surrealistycznym. Stąd właśnie kolaże. Zdjęcia ludzi są prawdziwe, ale chcę je pokazywać w zupełnie innym świecie. Kolaż też ostatnimi laty przeżywa wielki powrót, ta forma sztuki zaczyna być coraz bardziej doceniana.
Poza kolażami czym teraz zajmujesz się zawodowo?
Alicja: Pracuję na pełen etat jako grafik. W szwedzkiej firmie, która projektuje wnętrza statków i jachtów. To intensywna, ale bardzo kreatywna praca, dzięki której bardzo rozwinęłam swoje umiejętności. A kolaże to moja pasja, która pozwala mi działać artystycznie i sprawia mi ogromną radość.
Gdzie szukasz artystycznych inspiracji?
Alicja: Często mam tak, że widzę daną fotografię i już wiem, o czym będzie ten projekt, jaką historię i emocje będzie przekazywał, które elementy podkreślą zamysł projektu. Innym razem mam pomysł w głowie i szukam zdjęć pod dany projekt. Staram się, żeby każda praca była odrębnym światem, odrębną historią. Patrząc na nią, możemy się utożsamić, poczuć więź bądź zrozumienie z pewną historią oraz emocjami. Lubię też znajdować nieoczywiste połączenia między elementami i przedstawiać zjawiska z różnych perspektyw.
Wykorzystujesz swoje zdjęcia do tworzenia kolaży?
Alicja: Głównie są to materiały, których autorzy wyrazili zgodę na ich przetworzenie i użycie. ale czasem jest to właśnie moja fotografia. Często pamiętam dany kadr sprzed kilku lat, który akurat pasuje mi do określonego tematu.
Inspirujesz się innymi, Internetem?
Alicja: Trzeba być świadomym tego, co zostało stworzone. Obserwować trendy. Ale jeżeli chodzi o sam proces tworzenia, to w moim przypadku staram się odciąć od inspiracji. Pozwolić sobie na czyste kreowanie, bez ograniczeń, tylko wtedy będzie to prawdziwe i szczere.
Jacy są Twoi ulubieni artyści?
Alicja: Ze współczesnych Paweł Jońca To polski ilustrator, tworzy głównie dla magazynów. Wczoraj miałam okazję go poznać i chwilę porozmawiać. Cenię go za to, że jego prace opowiadają historie, lecz nie są przegadane. Prace Pawła zawsze zaskakują, otwierają oczy oraz niosą ze sobą refleksję. Mam jego ilustrację i to był pierwszy plakat, który kupiłam z myślą, że będzie u mnie wisieć – to bardzo symboliczne!
A z nieżyjących artystów oczywiście Dali. Cenię jego spojrzenie na surrealizm i swobodę w nim. Bardzo też lubię Wojciecha Fangora, był to polski malarz najlepiej znany z abstrakcyjnych form i okręgów. W abstrakcji nie ma ustalonych reguł – chodzi tu o uczucia, zmysły i emocje. Wchodzimy w dialog z takim obrazem i pozwalamy sobie na przeżywanie. Każdy z nas będzie odczuwał to inaczej, bo tak naprawdę nie ma właściwej interpretacji i wszystko zależy od nas.
Wróćmy do Twoich prac. Zdarza Ci się tworzyć kolaże na zamówienie?
Alicja: Oczywiście! Zawsze bardzo chętnie podejmuję się nowych projektów, w szczególności, gdy mogę tworzyć dla drugiej osoby. Jest to forma komunikacji, w której dwie strony łączą swoje wizje i powstaje wtedy coś unikalnego.
Największą satysfakcję i radość sprawia mi tworzenie prac, których założenia opierają się na połączeniu kilku elementów, ale w nietypowy i zaskakujący sposób. Chętnie również projektuję okładki płyt oraz plakaty promujące wydarzenia kulturalne. Miałam również okazję stworzyć artwork promujący kwietniowy koncert Sofar Sounds Wrocław. To była świetna współpraca i przepiękny koncert.
Praca z klientem to dla mnie forma komunikacji, konsultuję proces projektu i zawsze chcę, by obie strony były dumne z jego finalnej wersji.
Instagram pomaga Ci sprzedażowo?
Alicja: Mam ten problem, że bardzo mało z niego korzystam (śmiech). Na social media poświęcam około godzinę tygodniowo. A Instagram to świetna platforma do kontaktu z ludźmi – masz feedback, możesz dowiedzieć się, jak ludzie postrzegają Twoje projekty, wymienić się spostrzeżeniami, porozmawiać. Dlatego plan na 2020 to działać tam więcej oraz być więcej dla moich odbiorców.
W 2020 mam też jeszcze jeden cel – w okolicach czerwca odbędzie się moja pierwsza wystawa we Wrocławiu z moimi kolażami. Nie zdradzę jeszcze miejsca, ale dam Wam znać!
Studiowałaś na Uniwersytecie SWPS. Polecasz tę uczelnię?
Alicja: Bardzo. Wiele się nauczyłam przez te trzy lata. Jeśli ktoś chce się uczyć i przyjdzie z otwartą głową, to dużo z tego wyciągnie. Poza tym ludzie są ciekawi, kreatywni, a wykładowcy naprawdę poświęcą Ci czas i uwagę, doradzą oraz przygotują do pracy w zawodzie, dzieląc się swoim doświadczeniem.
Wrocław sprzyja takim artystycznym, kreatywnym duszom?
Alicja: Wydaje mi się, że tak. Pochodzę z małej miejscowości, dopiero na studia przyjechałam do Wrocławia. To miasto bardzo się rozwija pod względem kulturalnym, wiele miejsc się otwiera, szczególnie dla młodych. Często jest tak, że trzeba wybierać na co się pójdzie w czasie jednego wieczoru, bo tyle się dzieje.
Wrocław też otwiera ludzi, łączy ich na wydarzeniach jak Festiwal Nowe Horyzonty, Miasto Movie oraz Festiwal druku ,,Nacisk” – podczas tych dwóch ostatnich miałam okazję być wolontariuszem i ogromnie polecam każdemu, by spróbował tej formy zaangażowania w środowisko kulturalne. W ten sposób zdobyłam duże doświadczenie, a także zobaczyłam, jak wygląda organizacja takich festiwali. Poza tym spotkałam wielu inspirujących twórców oraz ciekawych i miłych ludzi, z którymi nawiązałam ciągle trwające przyjaźnie.
To jakie są Twoje ulubione wrocławskie miejsca?
Alicja: Wizualnie to wnętrze Narodowego Forum Muzyki. Pamiętam to uczucie, gdy pierwszy raz tam weszłam i poczułam ten ogrom, zachwyt. Piękną przestrzenią jest również Galeria BWA Dizajn w samym Rynku, a w lecie polecam wybrać się na koncert jazzowy organizowany przez Vertigo – na dachu Hotelu Monopol, skąd rozciąga się widok na cały Wrocław.
A z miejsc jedzeniowych uwielbiam Woosabi, Panczo, Osiem misek oraz całą ul. św. Antoniego i ul. Włodkowica. Te rejony podbiły moje serce!