Mieści się przy ulicy Grabiszyńskiej, a w nim dziesiątki ekologicznych produktów w sprzedaży wspierającej ideę zero waste. Możesz tam przyjść ze swoim niepotrzebnym słoikiem po przetworach i napełnić go orzechami laskowymi czy herbatą. Jego właścicielka Kamila Małolepsza stwierdziła pewnego dnia, że jeśli sama kupując, chce ograniczać opakowania-śmieci i przy okazji świadomie się odżywiać, to na pewno znajdą się podobne osoby. Sklep BEZ PUDŁA powstał z myślą o wspieraniu środowiska, a także tych, którzy chcą się do tego przyczyniać.
Michalina Wróbel: Sklep BEZ PUDŁA oferuje kupowanie produktów we własnych opakowaniach w myśl idei zero waste. Jak to dokładnie wygląda?
Kamila Małolepsza: Klienci kupując dany produkt, pakują go do swojego słoika, torby bądź woreczka. Oczywiście przed nałożeniem produktu należy to opakowanie zważyć, aby na koniec można było odjąć jego wagę. Często są to opakowania po innym produkcie, czasami zdarzają się także torebki foliowe, ale jeśli są wytrzymałe i służą więcej niż jeden raz, to uważam, że nie ma w tym niczego złego. Głównie chodzi o to, żeby zmniejszać ilość generowanych śmieci, które powstają z jednorazowo wykorzystywanych opakowań. Oczywiście, mimo że na miejscu można skorzystać z papierowych toreb, to jednak zależy mi, żeby klienci wykorzystywali swoje opakowania – dajemy wtedy małą zniżkę na zachętę.
Poza tym bardzo ważną rzeczą jest to, że staramy się działać jak najbardziej proekologicznie i odpowiedzialnie, więc nasze produkty, głównie spożywcze, ale też chemiczne czy akcesoria są dobrej jakości, ze sprawdzonych źródeł, a także często ekologiczne. Staramy się też, aby pochodziły od polskich firm i dostawców, często regionalnych. Wiadomo, że są również produkty importowane zza granicy, ale to dlatego, że w Polsce po prostu ich nie znajdziemy albo jest to bardzo trudne.
Jakie produkty dokładnie znajdziemy w Twoim sklepie?
KM: Ze spożywczych przede wszystkim sypkie produkty takie jak mąki, ryże, makarony czy płatki owsiane. Są też produkty rzadko spotykane w sprzedaży na wagę jak np. płatki drożdżowe – podstawa wegańskiej kuchni, kakao czy czekolada. Dużą popularnością cieszą się rośliny strączkowe czy orzechy, a jednym z najbardziej znanych i pożądanych produktów jest kukurydza, służąca do przygotowania popcornu. Mamy też środki czystości, kosmetyki i akcesoria – aczkolwiek w dużo mniejszej ilości niż produkty do jedzenia. Można u nas kupić m.in. płyny do mycia naczyń, do prania czy mydła w płynie na wagę. Ciekawym i niespotykanym produktem jest na przykład szampon w kostce. W przyszłości dodatkowo planujemy wprowadzić przy niektórych kosmetykach opakowania zwrotne. Jeśli chodzi o akcesoria, to są to sztućce czy szczoteczki bambusowe, które poniekąd zainspirowały mnie do otworzenia takiego sklepu.
Szczoteczki bambusowe brzmią intrygująco. Mogłabyś nieco przybliżyć tę historię?
KM: Pamiętam, że chciałam kupić ekologiczną bambusową szczoteczkę do zębów, a mogłam zdobyć ją tylko przez internet, jednak takie zakupy nie są zbyt ekologiczne. Wcześniej we Wrocławiu nie było miejsca, gdzie mogłabym kupić takie produkty stacjonarnie. Pomyślałam wtedy, że skoro ja potrzebuję takich rzeczy, to pewnie znajdą się podobne osoby. Poza tym im bardziej coś jest dostępne, tym ludzie częściej po to sięgają, więc służy to jednocześnie popularyzacji idei zero waste, a na tym mi zależy.
Od kiedy temat zero waste jest Ci bliski?
KM: Nie pamiętam, od kiedy dokładnie interesuję się zero waste, ale siedzę w temacie już ładnych parę lat. Na początku postanowiłam zwracać uwagę na to, co jem – zaczęłam wybierać produkty naturalne i ekologiczne. Potem coraz więcej czytałam na temat ekologii w innych dziedzinach i w ten sposób trafiłam na temat ograniczania odpadów. Postanowiłam wtedy wprowadzić w swoje życie dobre i ekologiczne nawyki, których się trzymam. Kiedy zaczęłam udzielać się na facebookowych grupach, to któregoś dnia natrafiłam na informacje o spotkaniu na temat zero waste we Wrocławiu, organizowanym pod koniec 2016 roku. Oczywiście wzięłam w nim udział, ale pamiętam, że łącznie ze mną przyszło tam pięć osób, więc zainteresowanie nie było duże.
Mimo to postanowiłaś otworzyć sklep. Nie bałaś się, że to nie wyjdzie?
KM: Zaryzykowałam. Dowiedziałam się o istnieniu tego typu sklepu w Warszawie i pomyślałam, że skoro w innym mieście w Polsce jest to możliwe, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie miejsce otworzyć we Wrocławiu. Zanim otworzyłam sklep, musiałam zrobić dobry research. Nie miałam wcześniej doświadczenia w prowadzeniu własnego biznesu, szczególnie takiego. Inspirowałam się polskimi i zagranicznymi blogami czy kontami w mediach społecznościowych, które pokazywały jak działają tego typu sklepy w innych krajach oraz szukałam w internecie miejsc, gdzie można znaleźć taki czy inny produkt. Teraz, gdy sklep jest dosyć popularny, to dostawcy sami się do mnie czasami zgłaszają. W pamięci utkwił mi pewien Pan, który zadzwonił do mnie, mówiąc, że ma sad leszczynowy i oferuje na sprzedaż orzechy laskowe. Co ciekawe, on sam dowiedział się od kogoś, że ja mogę być nimi zainteresowana. Oczywiście ucieszyłam się, bo bardzo zależało mi na polskim produkcie, a do tamtej pory nie udało mi się znaleźć polskiego dostawcy.
Przyznaję jednak, że początki były dosyć trudne i tak naprawdę biznes rozkręcał się powoli. Dzisiaj zero waste jest popularne, przez co BEZ PUDŁA stało się dosyć rozpoznawalne – prawie codziennie przychodzi ktoś nowy i chętny, aby zacząć kupować produkty w ten sposób. Często ludzie są zaskoczeni, bo myśleli na przykład, że wszystkie produkty są bardzo drogie, a okazuje się, że niekoniecznie tak jest. Ważne jest też to, że mogą kupić potrzebną ilość danego produktu – nawet najmniejszą, bo przecież często chcemy garstkę jakiejś przyprawy czy dajmy na to orzechów. Nie trzeba kupować wtedy dużych opakowań tego produktu, płacąc jednocześnie niepotrzebnie więcej.
W jaki sposób docierasz do klientów?
KM: Na początku to się rozchodziło głównie pocztą pantoflową – ludzie po prostu polecali sobie nawzajem to miejsce. Ale też dobrym i skutecznym kanałem okazały się oczywiście media społecznościowe takie jak instagram czy facebook. Dzięki nim mogę badać potrzeby klientów i obserwować, co im się najbardziej podoba, a także, o co najczęściej pytają. Między innymi stąd też wiem, jakie produkty wprowadzać do sprzedaży, a jakie wycofywać. Klienci bez Instagrama czy Facebooka też oczywiście mają realny wpływ na to, co dostają. Rozmawiamy z nimi, słuchamy opinii i wskazówek, kiedy przychodzą do sklepu i tym też się kierujemy.
Czy to tworzy w pewnym sensie klimat rodzinnej i kameralnej atmosfery w sklepie?
KM: Rzeczywiście tak jest. Są klienci, którzy ledwo wejdą, a my już wiemy na przykład po co przyszli i praktycznie porozumiewamy się bez słów, więc pewne relacje się między nami tworzą. Myślę, że jest to po części spowodowane tym, że kupujący mają bezpośredni kontakt ze mną, czyli właścicielem. Mogą więc podpytywać mnie o produkty i tematy związane z zero waste. Również, tak jak już wcześniej wspomniałam, badamy w ten sposób potrzeby klientów. Notujemy ich pomysły, co mogłoby się w przyszłości pojawić w asortymencie itd., więc wiedzą, że są dla nas ważni i liczymy się z ich zdaniem.
Uważasz, że Wrocław sprzyja otworzeniu takich małych, można powiedzieć niszowych biznesów?
KM: To zależy od podejścia. Jeżeli ktoś chce otworzyć swój biznes z pasji i idei, to myślę, że ma większą motywację, by go kontynuować mimo przeszkód, a one zawsze się pojawiają. Jak zaczynałam, to miałam wrażenie, że Wrocław jest trochę do tyłu, jeśli chodzi o zero waste w porównaniu do innych miast. Teraz się to zmienia wraz z popularyzacją idei, do której, mam nadzieję, przyczynia się również BEZ PUDŁA. Wiele osób pyta mnie, czy powstanie podobny sklep w innych częściach miasta, czego oczywiście jednoznacznie nie wykluczam. Pokazuje to jednak, że Wrocław staje się coraz bardziej chętny i otwarty na takie rozwiązania. Pomijając oczywiste miejsca jak warzywniaki i bazary, to w wielu marketach można już kupować produkty luzem na wagę – nie tylko owoce i warzywa. Na mapie Wrocławia jest jeszcze jeden sklep Zero Waste: Kolor Zielony – nie ma tam produktów spożywczych, za to jest bardzo duży wybór akcesoriów, kosmetyków, a także środków czystości. Razem fajnie uzupełniamy się asortymentem.
No właśnie – czy właściciele sklepów zero waste się wzajemnie wspierają?
KM: Zdecydowanie tak – mamy ze sobą kontakt, więc w razie jakiejś pomocy czy porady myślę, że możemy się ze sobą konsultować. Znam właścicieli jeszcze trzech sklepów zero waste w Polsce, które są w Poznaniu i Warszawie, gdzie już miałam okazję być oraz w Łodzi – tam sklep otworzył się niedawno. Kontaktujemy się ze sobą w sprawie produktów, porównujemy czy coś się sprawdza a przede wszystkim – inspirujemy się nawzajem i sobie kibicujemy.