Mówi się, że sukces jest rzeczą talentu, wysiłku i odwagi. Te cechy z pewnością posiadają Natalia i Bartek – para taneczna z Wrocławia, która profesjonalnie zajmuje się tańcem towarzyskim, dokładnie stylem latynoamerykańskim. Mimo młodego wieku, mają na swoim koncie wiele sukcesów i osiągnięć. Rywalizują z tancerzami z całego świata oraz posiadają najwyższą klasę taneczną „S”. Nie da się ukryć, że oboje żyją tańcem i czerpią z niego ogromną przyjemność, rozwijając przy tym swoją karierę.
Aleksandra Bura: Kiedy w waszym życiu pojawił się taniec towarzyski?
Natalia Karpińska: U mnie zaczęło się od tego, że miałam zajęcia taneczne w ramach jednej godziny wychowania fizycznego w szkole podstawowej. Pan, który prowadził z nami zajęcia, był trenerem tańca towarzyskiego. Miał swój klub i za wszelką cenę próbował skontaktować się z moimi rodzicami, najpierw przez dziennik elektroniczny, a później przez SMS, żeby poinformować ich o tym, że chciałby mnie mieć w swoim klubie.
Bartek Lorek: Od samego początku taniec był w moim życiu. Jak słyszałem muzykę to automatycznie zaczynałem tańczyć – to było moje flow. Moją drogę taneczną ukierunkowałem niedługo po powstaniu popularnego do dziś programu “Tańca z Gwiazdami”. W międzyczasie próbowałem różnych form tańca, ale jak trafiłem na towarzyski to wkręciłem się na dobre.
Jak wyglądały wasze początki? W jakim wieku, waszym zdaniem, najlepiej rozpocząć przygodę z tańcem?
Natalia: Moją przygodę z tańcem zaczęłam w wieku 6/7 lat. Pierwszym miejscem, gdzie uczęszczałam na zajęcia była Szkoła tańca Tempo Wrocław. Moim zdaniem im szybciej zaczniesz, tym lepiej. Zajęcia taneczne są prowadzone już dla dzieci w wieku 3-4 lat, gdzie uczą się rytmu i słuchu, aczkolwiek podając przedział wiekowy wystarczy zacząć w wieku 6-10 lat.
Bartek: Ja zacząłem moja przygodę w wieku 10 lat. Z racji tego, że pochodzę z Trzebnicy, to tam właśnie zaczynałem. Jeśli chodzi o odpowiedni wiek, aby zacząć, to nie ma. Każdy sam w sobie musi znaleźć ten moment, który uważa za odpowiedni i słuszny. Nie każde dziecko nadaje się już do tego w wieku 6 lat. Wiem z własnego doświadczenia, bo sam miałem wiele prób, które marnie się kończyły. Po prostu nie byłem na to gotowy. Każdy ma indywidualny czas rozwoju. Jeżeli ktoś ma pasje i wyznaczone cele, jakie chce osiągnąć, to bez względu na wszystko inne, ma szansę to zrobić w każdym wieku.
Od kiedy razem trenujecie i ile czasu poświęcacie tygodniowo na treningi?
NiB: Trenujemy razem od około dwóch lat. Ćwiczymy cztery razy w tygodniu i dodatkowo, w każdy weekend mamy wyjazdy i turnieje. W skład treningów wchodzą zajęcia baletu, zajęcia grupowe, trening indywidualny z trenerem. Często wyjeżdżamy na szkolenia poza Wrocław oraz za granicę.
Czy planujecie studia związane z tańcem?
N: Tak, ja planuję iść na studia trenerskie.
B: Ja zamierzam wybrać się na Akademię Wychowania Fizycznego, na kierunek menadżer sportu. Warto mieć wykształcenie i edukację, która pomaga w wielu aspektach życiowych, w przyszłości.
Wnioskując po waszych ogromnych sukcesach, Wrocław jest miastem, który umożliwia ogromny rozwój w tańcu. Powstaje tutaj wiele szkół tańca, jedna za drugą. Taniec stał się bardzo popularny, przez co chętnych na kursy nie brakuje.Myśleliście może w przyszłości o założeniu własnej szkoły we Wrocławiu?
N: Myślę, że z tyłu głowy mamy to, że chcemy innych uczyć tańczyć, ale nie jesteśmy z planami wysunięci aż tak do przodu, żeby mówić o zakładaniu własnej szkoły tańca. Najpierw chcielibyśmy prowadzić warsztaty w różnych szkołach w Polsce oraz być aktywnymi tancerzami turniejowo. O zakładaniu własnego biznesu będziemy myśleć, gdy już będzie zbliżał się czas zakończenia naszej kariery.
B: Aktualnie myślę o trenowaniu par turniejowych, a nie o zakładaniu szkoły. Tym bardziej, że trzeba w takie przedsięwzięcie wiele od siebie dać, również zainwestować, a na razie chcę tańczyć turniejowo. We Wrocławiu jest wiele szkół tańca, ale zobaczymy co czas pokaże.
Czym jest dla was taniec?
N: Nasze życie jest podporządkowane pod taniec, treningi, wyjazdy i zawody. W takim trybie żyję od około sześciu lat. Dzień bez treningu to dzień stracony. Nie potrafię odpoczywać, nie wiem, co mam w takiej chwili ze sobą robić. Kiedy przychodzi przerwa, np. świąteczna i mamy wyłączony dostęp do sali treningowej na 3-4 dni, to ja nie potrafię wytrzymać i sama w domu tańczę po kątach i ćwiczę kroki.
B: Taniec jest dla mnie całym życiem. Ja, odmiennie niż Natalia, kocham odpoczynek, ale zawsze odpoczywam z myślą o tańcu, aby móc psychicznie i fizycznie być dobrze przygotowanym do kolejnego sezonu. Tak jak Natalia mówi, cały nasz grafik jest dostosowany pod taniec.
Który taniec jest dla was najbardziej wyjątkowy i dostarcza wam najwięcej emocji?
B: Zajmujemy się stylem latynoamerykańskim i tak naprawdę cała „piątka” jest wyjątkowa, aczkolwiek jeśli miałbym wybrać to wybierałbym pomiędzy cha-cha, a sambą, bo nie lubię smętów.
N: Zdecydowanie przeciwieństwa się przyciągają, bo ja z kolei lubię “smęty”, więc dla mnie najbardziej wyjątkowym tańcem jest rumba – z pewnością dostarcza najwięcej emocji. Wszystkie moje emocje, które pochodzą z mojego życia prywatnego, umiem uwolnić i przekazać publiczności podczas rumby.
Czy wolicie pracować indywidualnie nad swoją techniką, czy lepiej się czujecie we współpracy z innymi podczas zajęć grupowych?
B: Ja wolę pracować indywidualnie. Kiedy jesteśmy z Natalią sami na sali, gasimy światło i nadajemy treningowi swój własny, ciekawszy klimat.
N: Ja, tak samo jak Bartek, wolę pracować indywidualnie, ale zajęcia grupowe też są bardzo potrzebne, bo wiadomo na turniejach nie jesteśmy sami na parkiecie, ale trzeba się odnaleźć wśród wielu par. My mamy na to swój sposób. Wytwarzamy tak jakby „bańkę”, do której nikt nie ma wstępu, jednak nie zawsze to wychodzi, bo nie zależy to tylko od nas. To normalne, że pary na turniejach na siebie wpadają. Wtedy musimy być ponadto i robić swoje, nie ważne, co by się działo wokół, trzeba potrafić się odnaleźć.
Co w tańcu daje wam najwięcej satysfakcji?
NiB: Najbardziej satysfakcjonujące dla pary tanecznej jest zadowolenie z samych siebie i pracy jaką się wykonało na parkiecie. Bez względu na wynik, który jest tylko wynikiem średniej składających się z opinii wielu sędziów. Nie zawsze celem turnieju jest jak najwyższy uzyskany rezultat, ale to, żeby zostać przez innych zapamiętanym. Satysfakcjonujące i budujące jest to, kiedy ludzie z widowni przychodzą i zachwycają się naszym tańcem.
Chciałabym żebyście zdali relację z minionego sezonu.
NiB: Sezon uważamy za bardzo udany. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze swojej pracy, którą włożyliśmy i naszym zdaniem widać, że robimy duże postępy. Czujemy po sobie, że to co robimy jest dobre i idziemy tą drogą, którą powinniśmy. Mamy za sobą turnieje w Anglii, Holandii i wiele w Polsce. Aktualnie zostaliśmy Vice Mistrzami Polski w kategorii 16-18 lat oraz w kategorii taniec do 21 roku życia.
Co jest waszym kluczem do sukcesu?
B: Bycie sobą w tym co się robi. Jeśli czujesz, że wszystko, co robisz pochodzi z wewnątrz ciebie, a nie z jakieś wykreowanej postaci to brnij w to dalej, rób co należy i osiągaj swoje mniejsze i większe sukcesy.
N: Tak, prawdziwość jest ważna. Trzeba po prostu BYĆ całym sobą w tym, co się robi.
Jak tak częsta współpraca przekłada się na wasze relacje?
B: Raz się kochamy, a raz nienawidzimy.
N: Rzeczywiście coś w tym jest, że jednego dnia kochamy się bardzo, a następnego dnia nie potrafimy na siebie patrzeć. Jest to wyczuwalne od pierwszego wejścia na salę i już wiemy, że musimy zwolnić, zrobić przerwę i odpocząć. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień i tak też dzieje się u nas. My na szczęście rozumiemy i szanujemy się nawzajem.