Pucybuty to wrocławska firma, która nie tylko zajmuje się renowacją i czyszczeniem obuwia, ale również nadaje im spersonalizowany wygląd przez zmianę koloru obuwia lub pojedynczych elementów. Nie jest zwykły zakład szewski –  tutaj buty dostają drugie życie.

Aleksandra Pająk: Skąd wziął się pomysł na stworzenie Pucybutów?

Anna Bartoszek: Zaczęło się od mojego brata i jego znajomego. Na początku działali pełną piersią, robili po nocach buty klientów i nie dawali za wygraną. Mieli na swoim koncie wiele sukcesów i, jak w każdym interesie, borykali się z wieloma problemami – przede wszystkim z dobraniem odpowiedniej załogi renowatorów, czy też pojawieniem się coraz to trudniejszych zleceń. Oboje są wizjonerami i mieli bardzo dużo dobrych pomysłów na rozwój interesu.

Nasz zespół nie jest duży, ale jest stworzony z ludzi, dla których praca jest przyjemnością, a nie przymusem. Każdy z nich dba o to, aby klient przynoszący do nas zniszczone, czasem nie do odratowania, buty otrzymał je w prawie idealnym stanie z powrotem.

Czym wyróżniają się Pucybuty od innych firm oferujących usługi szewskie?

Anna: Myślę, że jest to przede wszystkim rodzaj usług jakie oferujemy. Nie tylko naprawiamy fleki i podbijamy nowe zelówki, ale odświeżamy odcień i zmieniamy kolor butów. Możemy nanieść na nie dowolną grafikę i nadać im nowy trend. Kolejnym wyróżniającym nas elementem jest możliwość wysłania do nas butów kurierem. Niewielu szewców działa w ten sposób, a to znacznie umożliwia klientom dostarczenie butów do naprawy.

Kto tworzy firmę?

Patryk: Jeśli chodzi o zespół, to każdy ma tutaj swoje zadanie. Anna nadzoruje nas z góry, Magda zajmuje się obsługą klienta, przyjmowaniem zamówień, stroną marketingową, Łukasz czyści buty, a ja jestem odpowiedzialny za renowację.

Łukasz: Pracujemy jak w rodzinie, jesteśmy bardzo zgraną załogą.

Jaka jest twoja rola w Pucybutach?

Anna: Z czasem zaczęły się pojawiać nowe możliwości rozwojowe i inwestycyjne, wtedy firma szewska poszła trochę w odstawkę. Brat poprosił mnie, abym pomogła mu w zarządzaniu, ponieważ już za dużo miał na swojej głowie i potrzebował pomocy ze stroną administracyjną. Tak zaczęła się moja przygoda. Na początku zajmowałam się tylko fakturami i kadrami, jednak z czasem sama musiałam zasiąść za biurkiem w recepcji. Na początku było ciężko – nie znałam materiałów, środków, nie wiedziałam jak mam wyceniać buty. Jednak po pewnym czasie nauczyłam się wszystkiego – począwszy od naprawy pluszowych kapci, poprzez eleganckie półbuty, aż po botki za kilka tysięcy złotych.

A jak wygląda twoja praca tutaj?

Magda: Ja zajmuję się obsługą klienta, odpowiadam na pytania przez internet, zajmuję się też stroną i social mediami – instagramem, facebookiem. Kontroluję pracę chłopaków, po czyszczeniu i renowacji sprawdzam buty tak, żeby mieć pewność, że klient będzie zadowolony.

Łukasz: Trafiłem tutaj bez doświadczenia i wszystkiego się nauczyłem. Chociaż zajmuję się głównie czyszczeniem butów, często mam też kontakt z klientem i przede wszystkim cieszą mnie te wszystkie miłe sytuacje, kiedy klient wychodzi zadowolony z naszych usług.

Jak to się stało, że tutaj trafiłeś?

Patryk: Za czasów liceum zacząłem interesować się obuwiem sportowym, przede wszystkim sneakersami, oglądałem mnóstwo poradników związanych właśnie z renowacją takiego obuwia. Zacząłem się z tym bawić i próbować na początku od par aukcyjnych, kupowałem różne środki czystości. Robiłem coraz więcej butów, nabierałem doświadczenia i kiedy dowiedziałem się o ofercie pracy tutaj, byłem wniebowzięty.

Co lubisz w swojej pracy najbardziej?

Anna: Obie z Magdą, moją współtowarzyszką w zarządzaniu tym „męskim interesem”, bardzo lubimy pochwały, a najlepsze oczywiście są te od klientów. Więc robimy wszystko, żeby tych pochwał było jak najwięcej. A jeśli dodatkowo możemy uszczęśliwić jakąś panią, odnawiając jej ulubione szpilki, bądź starszego pana zniwelowaniem zadrapań na 20-letnich butach, to czemu nie? Bardzo lubimy też pomagać ludziom, którzy sami nie mogą zbyt wiele zdziałać.

A propos pomagania – bierzecie udział w różnych akcjach charytatywnych. W jaki sposób buty mogą wspomóc potrzebujących?

Anna: W zeszłym roku zbieraliśmy pieniądze dla Jadzi, której jedna nóżka jest krótsza o 8 cm od drugiej. Pomagaliśmy zbierać na jej operację. Wylicytowaliśmy też buty na aukcji charytatywnej dla Pana Zbyszka, szewca z zakładu przy ul. Piłsudskiego, który w związku z chorobą córki musiał zamknąć swój punkt i nie ma jak zarabiać na utrzymanie. Teraz trwa akcja zbierania przez nas butów dla bezdomnych. Ludzie przynoszą nam buty, które czyścimy i naprawiamy, a następnie przekazujemy wszystkie pary do Schroniska św. Brata Alberta dla Bezdomnych Mężczyzn oraz do domu samotnej matki. Szczerze mówiąc, jesteśmy mega podekscytowani tą akcją, nie spodziewaliśmy się takiego odzewu, ale jesteśmy gotowi przyjąć jeszcze więcej i jeszcze więcej oddać tym, którzy tego potrzebują.

Masz jakieś zlecenia, które szczególnie zapadły w pamięć?

Magda: Jestem tutaj już prawie pół roku i sporo było takich sytuacji. Na przykład były buty, które po kryjomu żona wyprała mężowi w pralce – Jordany ze skóry gładkiej i  pralka dosłownie zdarła skórę i zrobiła dziury w tych butach. Udało się je uratować. Udostępniliśmy wtedy posta ze zdjęciem przed i po czyszczeniu butów, żeby dalej mężowie kochali swoje żony, nawet jak wrzucają nowe buty do pralki. Są też przypadki, kiedy but ma niecały tydzień i zostaje pogryziony przez pupila w domu. Mieliśmy też 40-letnie buty, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Mamy też bardzo dużo realizacji na prezenty, zazwyczaj są to spersonalizowane buty. Malowaliśmy już herby klubów, barwy drużyn.

Jakie są wasze rady dla osób rozpoczynających swoją działalność?

Anna: Przede wszystkim nie należy się poddawać, szczególnie po porażkach – a będzie ich wiele. I to jest chyba najważniejsza rada, bo tak naprawdę my się dopiero uczymy na swoich błędach, na czyichś się nie da. Tak jak wspominałam, wcześniej firmą kierował mój brat i wiem, że powielam jego błędy, ale wyciągam z tego wnioski i widzę, że teraz  firma inaczej prosperuje.
Trzeba szanować innych i ich pracę. Atmosfera w pracy jest bardzo ważna. Mam przy sobie ludzi, którzy nie są pracownikami, a raczej moimi współpracownikami. To oni razem ze mną tworzą tę firmę i gdyby nie oni, Pucybutów by nie było.

Magda: Jeżeli nie jest to jednoosobowa firma, to najważniejszy jest zespół. Tak jak u nas – gdybyśmy się nie dogadywali, to nie tworzylibyśmy tak zgranej grupy, co odbijałoby się później na ocenie klienta w stosunku do nas.

Zdjęcia do artykułu wykonał Kamil Zwijacz.

Chcesz poznać więcej ciekawych firm z Wrocławia? Bądź na bieżąco!

Categories: Ludzie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *