Miejsce, w którym spełnienie znajdą indywidualiści szukający własnego, oryginalnego akcentu w ubiorze oraz każdy, kto chciałby nabyć umiejętności krawieckich – Róża Rozpruwacz.
Kim jest Róża Rozpruwacz?
Róża Gontarz jest absolwentką kulturoznawstwa i dramatopisarstwa w Warszawie, która odkryła swoją pasję i sposób na życie poprzez hobby – szycie. We Wrocławiu mieszka już 13 lat, dzięki czemu czuje się już Wrocławianką. Tutaj zaczynała, studiowała, założyła własną działalność, by teraz spełniać się zawodowo.
Mateusz: Róża Rozpruwacz. Jak to się zaczęło?
Róża: Po studiach pomysł z szyciem wydawał się najciekawszy, ale nie chciałam szyć ubrań na zamówienie, bo wiedziałam, że to jest ciężki kawałek chleba. Stwierdziłam, że warsztaty to jest coś fajnego, bo lubię spotykać się z ludźmi, rozmawiać. Wiedziałam, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie, będę mogła rozwijać się bardziej.
M: Jakie były trudności, kiedy zaczynała Pani tutaj działalność?
R: Ach tak. To chyba jest standard – zawsze są. W momencie kiedy pojawił się pomysł, byłam tuż po studiach. Nie miałam własnych środków na ten cel, więc zaczęłam starać się o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Wzięłam udział w projekcie unijnym, który był związany z Euro 2012, więc trzeba było stworzyć biznes, który jest związany z piłką nożną. W moim przypadku były to warsztaty szycia zestawu kibica. To było pierwszą przeszkodą, którą udało się przeskoczyć. Kolejną był lokal – bardzo długo szukałam swojego miejsca, aż kiedyś przejeżdżałam tutaj rowerem i wisiała taka malutka karteczka, którą ledwo było widać. Później to już się potoczyło.
M: Obecnie jest zainteresowanie?
R: Tak. Warsztaty trwają cały czas. Mam 4 prowadzące i 2 dochodzące, które robią u mnie swoje autorskie programy i to wszystko świetnie działa, a ja często pracuję z domu. W ciągu tych pięciu lat wydarzyło się to, o czym marzyłam – rozwój.
M: Wspomniała pani o hobby – dlaczego akurat szycie?
R: Trudne pytanie. W moim domu nikt właściwie nie szył. Mama traktowała maszynę jako sprzęt, który czasem można użyć, a ja zawsze ją wyciągałam i psułam. Spędzałam z nią czas, a że lubiłam się niegdyś trochę wyróżnić – chciałam uszyć sobie torbę czy nawet naszyć naszywkę, musiałam umieć zrobić to sama, a nie jestem zbyt cierpliwa, żeby szyć ręcznie.
M: Warsztaty to ciągła praca z ludźmi. Co jest najtrudniejsze w przekazywaniu im wiedzy?
R: Bardzo lubię pracować z ludźmi i nie mam żadnych trudności z przekazywaniem wiedzy, ponieważ umiem wyłapać kto czego potrzebuje. Dostosować czy ktoś potrzebuje instrukcji krok po kroku czy tylko wskazówek, bo każdy pracuje w swoim trybie. To, że robimy kameralne 5 – osobowe grupy, pozwala nam indywidualnie reagować na potrzeby klienta. I tego się chcę trzymać, bo szycie jest bardzo praktyczną częścią życia, ale też hobby, które bardzo łatwo zapomnieć w kwestii obsługi maszyny. Istotne jest żeby na zajęciach dostosowywać się do danej osoby.
M: Jakie wyzwania generuje Wrocław jako miasto?
R: Jeżeli chodzi o Nadodrze z początku mieszkańcy byli trochę nieufni – podczas rewitalizacji otwierało się tutaj bardzo dużo galerii, miejsc mało realistycznych dla nich. Nie wiedzieli po co im to. Ja stworzyłam wizerunek miejsca praktycznego – szyłam i robiłam przeróbki, a nazwa i klimat sprawiły, że ludzie przyjeżdżali z ciekawością.
M: O czym Pani marzy, związanym ze swoją pracą?
R: Na ten moment marzę o rozwoju, aby oprócz warsztatów prowadzić kursy kwalifikacyjne.
M: Czy jest coś szczególnego, co Pani zapadło w pamięć odkąd Pani tutaj pracuje?
R: Najprzyjemniejsze są niespodzianki od uczestników na zasadzie, że dostaję czasami pocztą maskotkę uszytą własnoręcznie. Albo dziewczyny, którym bardzo się spodobało, zostawiły mi na pamiątkę podpisany wieszak. Chyba największe znaczenie mają dla mnie te rzeczy, które niosą ładunek emocjonalny.
M: Jakie możliwości rozwoju daje Wrocław jako miasto?
R: Wrocław ma dużo programów wspierających. Na przykład w ramach rewitalizacji można było wynająć lokale za niższą kwotę niż rynkową. Jeżeli chodzi o zostanie młodym przedsiębiorcą – są dość prężnie działające NGO-sy, które wspierają rozwój. Jest dużo hubów, które działają jak inkubatory, więc wydaje mi się, że pod tym względem Wrocław naprawdę się rozwija i daje możliwości. Tylko trzeba się tym naprawdę interesować, bo często nie są to informacje dostępne od ręki, ale możliwości jak najbardziej są. Sama jestem przykładem realizacji takich działań.
M: Jest jakieś motto, którym Pani się kieruje w życiu?
R: Jako takiego motta nie mam, ale wszyscy zawsze mi powtarzają, że nie ważne co się dzieje uśmiech zawsze mi towarzyszy i myślę, że to jest to. Uśmiechać się do ludzi, wtedy oni uśmiechną się do Ciebie.
M: Co daje Pani motywację do działania?
R: Ludzie. Jeżeli mam gorszy dzień albo zmęczenie tematem, wracam do maili albo wiadomości od klientów, którzy dziękowali, albo pisali zachwyceni, że udało im się uszyć coś w całości. Takie wiadomości same też przychodzą. Często dostaję maile, w których ktoś pisze: „Byłam u Ciebie rok temu na warsztatach, urodziłam córkę i uszyłam jej pierwszy kocyk. Jaram się.” I mam energię na tydzień.
Wszystkie zdjęcia do artykułu wykonała Kasia Bielak.
Chcesz poznać inne insprujące osoby z Wrocławia? Bądź na bieżąco!
2 Comments
Róża Rozpruwacz