Laura Konieczna „CandyInk” tatuuje od ponad 5 lat. Tworzy głównie kobiece wzory, znane z intensywnych kolorów. Jej styl stał się rozpoznawalny i doceniony na wielu wydarzeniach związanych ze sztuką tatuażu. Swoją pasję połączyła z pracą. Wiele podróżuje, odwiedzajac różne miasta w Europie i nie tylko, a przy tym tatuuje na guest spotach.

Marta Olejnik: Kim jest Candy? Opowiedz kilka słów o sobie.

Laura Konieczna „CandyInk”: Jestem tatuatorką – z zawodu i z pasji. Poświęcam temu zdecydowaną większość mojego czasu, ale nie chcę się do tego ograniczać. Jeśli tylko mogę, to chętnie podziwiam inne formy sztuki, chodzę po galeriach, szukam sztuki na ulicach.

Dorota Kraczek | TYPOWRO | CANDYINK

Czym wyróżnia się Ink.fluence? Co sprawia, że jest inne od typowego studia tatuażu?

CandyInk: Nasze studio tatuażu we wrześniu przestało być właściwie studiem. Przekształciliśmy je w prywatny warsztat pracy. Różni się to tym, że nie mamy już wejścia “od ulicy”, jeżeli nie mamy akurat umówionych klientów – to czas spędzamy w innych miejscach.
Tworzymy przestrzeń sprzyjającą realizacji naszych potrzeb. Pojawia się tutaj kawa – pasja Grzesia, która od początku jest nieodłącznym elementem warsztatu. Wnętrze projektujemy wspólnie, robimy ile możemy własnymi rękami, zgodnie z naszym poczuciem estetyki, używając w dużej mierze materiałów naturalnych, organicznych. Mamy też w planach łączyć się tu z innymi artystami, nie tylko tatuażu. Chcielibyśmy udostępniać ich prace, wspierać ich twórczość oraz organizować różne eventy. Nie zamykamy się na jedną formę sztuki.

Jak wyglądały twoje początki z tatuażem?

C: Początki nie były łatwe. Uczyłam się w domu, po godzinach pracy — zwykle kończyłam tatuować w środku nocy. Poświęcałam na to prawie zawsze siedem dni w tygodniu. Nie było zbyt dużo chwil na wytchnienie. Zmieniło się to po kilku miesiącach, gdy już zaczęłam pracować w studiu – od tego momentu mogłam skupić się na praktykę w normalnym wymiarze godzin. Na progres czekałam długo, skóra jest wyjątkowym „materiałem”, często na końcowy efekty swoich działań trzeba czekać miesiącami, aż się dobrze zagoi. Dopiero wtedy mogłam sprawdzić, mi nie się nie udało, próbować zrozumieć dlaczego i jak temu zapobiec. Nie było lekko. Przełom nastąpił po mniej więcej, 2 latach – kiedy przeprowadziłam się do innego miasta i zmieniłam studio. Duży wpływ na to mieli ludzie, którzy wtedy mnie otaczali. Byli związani z różnymi formami sztuki, nie tylko ze sztuką tatuażu. Wiele mnie nauczyli, za co jestem wdzięczna!

TYPOWRO | CANDYINK

Co jest istotne w twojej pracy ?

C: Jest wiele takich aspektów, trudno mi wybrać jeden konkretny. Jest to zarówno praca z samą skórą, jak i również z człowiekiem. Najtrudniejsze jest znalezienie balansu między tym, co ty chcesz osiągnąć, a czego oczekuje od ciebie klient. Nie mogę wykonać tatuażu, którego on nie chce. Mogę przekonać do pewnych rozwiązań powołując się na moją wiedzę w zakresie projektowania i znajomości zachowania skóry, ale nie mogę nikogo do niczego zmusić. Z drugiej strony nie mogę rezygnować z siebie i swoich pomysłów.
Nie podejmuję się wykonania każdego projektu. Jeśli uważam, że nie jest to odpowiedni moment dla mnie na ten wzór, jeśli go nie czuję — nie realizuję go. Trzeba mieć na uwadze zadowolenie klienta, ale również pamiętać o budowaniu swojej marki. Skupiam się obecnie na kształtowaniu swojego unikatowego stylu.

Jak wygląda proces tatuowania?

C: Proces zaczyna się od właściwego przygotowania klienta do sesji. Uprzedzamy jak to zrobić — zjeść porządne śniadanie, odpowiednio się ubrać (ubrania mogą się pobrudzić, a zarazem musi być komfortowo), bo jednak perspektywa spędzenia kilku godzin w jednej pozycji na leżance może okazać się w rzeczywistości wymagająca. Następnie wspólnie tworzymy projekt, opieramy się na konsultacjach, ustalamy, co klientowi się podoba, ale również czego nie chce w swoim tatuażu. Razem tworzymy coś, co usatysfakcjonuje obie strony. Potem zabieramy się za wykonanie, zwykle całość trwa do 9 godzin. Jestem osobą, którą praca dosłownie pochłania, wolę robić wszystko od początku do końca, niż się rozdrabniać i dzielić to na wiele sesji. Zwykle nie mam litości w tej kwestii [śmiech].
Trzeba również pamiętać o odpowiedniej higienie oraz procesie gojenia tatuażu – to wszystko musi być dokładnie wytłumaczone, najlepiej pisemnie.

Rada dla osoby, która chciałaby zacząć tatuować? Na co na początku trzeba zwrócić uwagę?

C: Poświęcić sporo czasu na samą technikę i warsztat – nie tylko tatuatorski, ale również rysunkowy. Ćwiczenie i praktyka. Równie ważna jest pokora i samozaparcie. Wydaje mi się, że ostatnio pojawił się pewien trend na „bycie tatuatorem”, wiele osób zapomina, że tatuaż nie pojawił się znikąd, że jest nieodłączną częścią sztuki. Różnicą jest tylko nośnik — płótno zamieniamy na skórę. Wiele rzeczy można przerysować z internetu czy zdjęć i to nie znaczy, że ktoś jest dobrym rysownikiem.
Nie oceniam, każdy ma swoje cele, ale jeśli komuś zależy, aby poświęcić swoje życie tej sztuce, nie może pominąć tego elementu. Również dobrze jest zaczynać w studiu tatuażu, a nie po kątach w domu. Pozwala to na obserwacje bardziej doświadczonych tatuażystów i naukę dobrych nawyków.

Pamiętasz pierwszy tatuaż jaki wykonałaś?

C: Tak, pierwszy tatuaż, który wykonałam, był… fatalny [śmiech]. Wcześniej ćwiczyłam na sztucznej skórze… ale kiedy zderzasz się z rzeczywistością i podejmujesz się wykonania tatuażu na ludzkiej skórze – to nagle okazuje się, że to w ogólne nie jest łatwe. Każda kreska była krzywa, rozlana albo niedobita. Mimo wszystko wydaje mi się, że ta osoba nadal nosi ten tatuaż. [śmiech]

Jak opisałabyś swój styl?

C: Nie jest to proste. Kiedyś byłam, a tak naprawdę dalej jestem, zafascynowana tatuażem neotradycyjnym lub inspirowanym Art Nouveau (secesją). Dążyłam do tego aby osiągnąć te same rezultaty. W praktyce okazało się, że przemycam tam bardzo dużo kolorów, które nie nawiązują do stylu neotradycyjnego, a bardziej do nowej szkoły. Podobnie, jeśli chodzi o cieniowanie. Nastąpił taki moment, że trudno mi określić moją stylistykę. Aktualnie chyba najbliżej mi do nowej szkoły.

Za co najbardziej cenisz sobie tę pracę?

C: Daje mi wiele swobody i poczucie wolności, ale również bezpieczeństwa. Daje mi dużo satysfakcji, bo wkładam w nią dużo serca i pracy, i widzę konkretny rezultat. Jestem w stanie świadomie kreować swoją osobę i karierę.
Zapewnia mi dobre życie oraz otwiera wiele możliwości – cały czas podróżuję po Europie, odwiedzam różne studia i poznaję ludzi. Nie czuję strachu i nie muszę się zastanawiać “co by było gdyby”. Same wyjazdy budują wiele doświadczeń oraz otwierają oczy na wiele spraw. Dzięki temu dojrzewam i zmieniam perspektywę postrzegania otaczającej mnie rzeczywistości.

Czym są dla ciebie tatuaże?

C: Moje podejście do nich ewoluuje z czasem. Kiedy byłam młodsza – tatuaże, były dla mnie formą buntu i sprzeciwu. Były manifestem. Teraz trochę traktuję je jak pamiętnik, chociaż nie każdy z nich ma konkretne znaczenie. Bardziej zależy mi, aby mieć tatuaże wykonane przez osoby, które lubię i szanuję oraz, z którymi mam pozytywną relację.
Tatuaż to sposób na wyrażanie siebie.

Masz wzory, które najchętniej wykonujesz?

C: To się często zmienia. Ostatnio najwięcej satysfakcji daje mi tatuowanie postaci inspirowanych mitologią, grami czy postaciami fikcyjnymi. Nie jest to obrazek przedstawiający po prostu piękną kobietę – można nim przekazać konkretną historię, opowiedzieć coś. Przez jakiś czas sprawiało mi frajdę tatuowanie kobiecych, biżuteryjnych wzorów. Teraz trochę od tego odchodzę. Podejrzewam, że za jakiś czas, znowu będę miała ochotę na podejmowanie się nowych tematów i coś w moim stylu ulegnie zmianie. To niekończąca się opowieść.

Dorota Kraczek | TYPOWRO | CANDYINK

Czy Wrocław jest otwarty na sztukę tatuażu?

C: Tak, miasto jest otwarte na sztukę tatuażu. Widuję wiele wytatuowanych osób na ulicach. Latem wychodząc z odkrytymi rękami, nie czuję, aby ktoś na mnie krzywo patrzył. Wrocław – sam w sobie przyciąga ludzi. Myślę, też że klientom łatwiej jest dotrzeć tutaj niż do mojego rodzinnego (ukochanego) Świnoujścia. Dzięki temu łatwiej mi jest kierować swoją karierą tutaj.

Uważasz, że miasto wspiera artystów?

C: Jeśli chodzi o sztukę ogólnie – to miasto wspiera artystów. Wiele się tutaj dzieje, jest wiele wydarzeń, inicjatyw, w których można uczestniczyć. Sami czasami bierzemy w nich udział – np. w Nocy Nadodrza.
Sfera kulturalna jest rozwinięta i jak dla mnie Wrocław nie ma sobie w Polsce równych. No.. może poza Warszawą, ale tam bym nie chciała wyjeżdżać. Gdybym musiała wybrać inne miasto, to szukałabym już raczej za granicą.

 Zdjęcia do artykułu wykonali Mateusz Chrąchol i Dorota Kraczek

Chcesz poznać inne inspirujące osoby z Wrocławia? Bądź na bieżąco!

 

Categories: Ludzie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *