Jan Piontek to osoba, która towarzyszy wrocławianom w ich codziennym życiu. Na co dzień można go spotkać, będąc w drodze do pracy lub na uczelnię, ponieważ pracuje jako motorniczy. Po godzinach jego misja trwa dalej, lecz dotyczy tych najbardziej potrzebujących. Pasja do ludzi i niesienia pomocy sprawia, że Jan Piontek jest pełen energii i chęci do działania.

Mateusz Gargula: Dlaczego akurat tramwaje? Skąd wziął się pomysł na zostanie motorniczym?

Jan Piontek: Mój ojciec był motorniczym, a przy tym osobą, która odbudowywała zajezdnię na Krzykach. Mój syn też jeździ tramwajami, więc można powiedzieć, że to zawód z pokolenia na pokolenie. Lubię jeździć, lubię kontakt z ludźmi, a po pracy nie czuję zmęczenia tylko satysfakcję. Kiedy widzę, że ten pojazd jest pełen ludzi, czuję, że jestem potrzebny i wiele osób na mnie liczy.

motorniczy jan piontek

Codziennie dba Pan o to, by wrocławianie docierali do pracy, szkoły czy uczelni na czas. Czego wymaga ta praca?

Podobnie jak w każdej innej pracy – trzeba to czuć. Wczuć się w rolę pasażera, jak ten człowiek chciałby być przewożony. To jest bardzo ważne, żeby zwracać uwagę na pasażerów. Powoli ruszać, delikatnie hamować. Przede wszystkim trzeba patrzeć co dzieje się wokół wozu. Muszę szanować pasażerów i ich czas. Jeśli stracę dwie minuty, to ktoś nie zdąży na przesiadkę do kolejnego tramwaju. Mimo tego, jeżeli widzę, że ktoś biegnie – a mogę poczekać, bo stoję na światłach i znając trasę, wiem, że uda mi się nadrobić – poczekam.

W kilku zdaniach: jak wygląda Pana typowy dzień?

To przede wszystkim praca i działania związane z ludźmi. Myślę, że dzisiaj nie tyle nienawiść, co obojętność wobec innych jest największym problemem. W ciągu dnia, w momencie gdy kończę pracę, zabieram się za działania społeczne. Kiedy zaczynałem, wiedziałem, że to nie będzie zabawa w piaskownicy, że będzie się to rozwijało, a ja będę musiał to pogodzić.

motorniczy jan piontek

Poza tym, że na co dzień przewozi Pan mieszkańców stolicy Dolnego Śląska, jest Pan pomysłodawcą i inicjatorem idei społecznych lodówek. Powie nam Pan nieco więcej o tym projekcie?

Spotkałem się z sytuacjami, w których ludzie wyjmowali produkty spożywcze ze śmietnika. Pomyślałem, że skoro i tak trafiają tam często przydatne do spożycia artykuły – godnie byłoby, gdyby Ci ludzie mogli skorzystać z nich w odpowiednim miejscu. Takim, w którym można te produkty odpowiednio składować, przetrzymywać – z którego ci ludzie mogliby po prostu brać. Tak, jak widzieliśmy przed chwilą – ktoś potrzebujący może podejść i wziąć dobrej jakości, świeży produkt zamiast głodować czy zaglądać do śmietnika. To zadziałało, bo w samym Wrocławiu społecznych lodówek jest już ponad 10, a działacze i organizacje z innych miast są zainteresowane całym projektem.

motorniczy jan piontek

Oprócz codziennej pracy i aktywnych działań na rzecz potrzebujących ostatnio założył Pan również fundację weźpomóż.pl. To na pewno niełatwe – jak to wszystko pogodzić? Skąd bierze Pan na to czas i przede wszystkim energię?

Samo to działanie, a później patrzenie na efekty – wdzięczne twarze, życzliwe uśmiechy, daje mi mnóstwo energii. Ja nie piję kawy, praktycznie tego nie potrzebuję. Każdego dnia coś się dzieje. Co chwilę dzwoni telefon, że ktoś chce pomóc albo ktoś potrzebuje pomocy. Mam też duże wsparcie od ludzi, którzy myślą i czują podobnie jak ja.

Skąd w Panu tyle empatii, chęci pomocy i troski o drugiego człowieka?

To wzięło się przede wszystkim od rodziców. Potrafili mi powiedzieć “Pamiętaj synu, rób tak, żebyś nie zrobił nikomu krzywdy, ale też potrafił pomóc drugiemu człowiekowi”. To później zostaje i albo ktoś idzie tą drogą, albo z niej zbacza. Działanie społeczne jest trudne, ale patrzę przede wszystkim na pozytywy. Takie podejście bardzo pomaga.

motorniczy jan piontek

A teraz kilka słów o Wrocławiu. Jako motorniczy jest pan związany z tym miastem. Mógł Pan liczyć na wsparcie ze strony mieszkańców? Miasto wspiera to, co Pan robi?

Z władzami wrocławskimi bardzo dobrze się współpracuje. Jeżeli potrzebujemy jakiejkolwiek pomocy, miasto wyciąga do nas rękę. Co więcej, chce takich ludzi, takich organizacji – z fajnymi pomysłami i chęcią pomocy innym. Jak najbardziej wspiera i pomaga w takim działaniu. Uważam, że mieszkańcy się doskonale sprawdzili w tym przedsięwzięciu i bardzo mocno wspierają. Ludzie chcą pomagać, przyczynić się do czegoś dobrego. Rodzice uczą dzieci, żeby umiały patrzeć na drugiego człowieka i jego potrzeby. Dowiedziałem się od mieszkańców, że do lodówki niedaleko szkoły dzieci wkładały swoje kanapki – to jest wspaniałe, bo to również kwestia edukacji. Lokalne firmy w dużym stopniu przyczyniają się do tego, by wszystko sprawnie funkcjonowało. Na przykład Vozilla udostępniła nam auto, którym rozwożę te kilkaset kilogramów żywności.

motorniczy jan piontek

Jacy są wrocławianie? Jak się z nimi pracuje na co dzień?

Przede wszystkim mamy mnóstwo wspaniałej młodzieży, która jest ambitna i chce działać. Wiem to, bo pracujemy razem na co dzień. Większość z nich to ludzie świadomi. Wiedzą ile żywności się marnuje i jak temu zapobiec. Wiadomo, że ludzie są różni i czasem trafi się na kogoś, kto nie do końca podziela nasze zdanie, ale ja staram się patrzeć tylko na ich pozytywne cechy.

Pana ulubiona trasa po Wrocławiu to…

31, 32 – tymi liniami jeżdżę. Trasa przebiega przez dworce, stadion, więc zawsze jest bardzo dużo ludzi, z którymi rozmawiam. Nieraz pytają o jakieś informacje, mówią, że Wrocław jest pięknym miastem. A ja się z nimi zgadzam. Wystarczy popatrzeć na Ostrów Tumski, Halę Ludową. Dzisiaj Wrocław wypiękniał.

motorniczy jan piontek

 Zdjęcia do artykułu wykonała Marta Olejnik.

Chcesz poznać inne inspirujące osoby z Wrocławia? Bądź na bieżąco!

 

Categories: Ludzie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *