Artystka i edukatorka – tak określa siebie Ewa Zwarycz, założycielka pracowni artystycznej Punkt Widzenia. To tam, na wrocławskim Manhattanie, proces twórczy stawiany jest na pierwszym miejscu. 

Karolina: Skąd wziął się pomysł na Punkt Widzenia i nauczanie innych?

Ewa: Z wykształcenia jestem magistrem sztuki, malarką, ale także nauczycielką. Przed studiami na wrocławskiej ASP studiowałam edukację artstyczną na Uniwersytecie Opolskim, od tego czasu nauczanie jest stale obecne w moim życiu zawodowym.

Pracowałam w różnych placówkach, współtworzyłam stowarzyszenia zajmujące się edukacją, zawsze miałam też uczniów w swojej pracowni. Z czasem zauważyłam duże zapotrzebowanie i pomyślałam, że ubiorę swoje edukacyjne działania w jakąś większą strukturę. A Wrocławianie lubią sztukę, odbywa się tu wiele wydarzeń kulturalnych, wernisaży, warsztatów. 

Punkt Widzenia był od początku Twoim autorskim projektem?

E: Przez pierwsze miesiące Punkt Widzenia działał jako duet, ale z tego okresu została tylko nazwa. To ja jestem autorką koncepcji zajęć i cyklicznych warsztatów, jakie odbywają się w pracowni oraz główną prowadzącą. Wkrótce rozpoczynam współpracę z innymi artystami – edukatorami (szczegóły zdradzę w nowym roku). 

Z tym miejscem związany jest też mój partner, Paweł Hawrylak, który odpowiada za całą identyfikację wizualną Punktu Widzenia. 

Czy od strony biznesowej borykałaś się z jakimiś problemami związanymi z założeniem własnej działalności? 

To jest coś, czego wciąż się uczę, co dzieje się metodą prób i błędów. Wszystko wymaga czasu i dużej uważności. Prowadzę też media społecznościowe Punktu i cieszę się, że robię to sama, poznaję to.

Od zawsze wiedziałaś, że kierunek artystyczny będzie Twoim życiowym wyborem?
E

Rysowałam, odkąd pamiętam, a plastyka była moim ulubionym przedmiotem, zdecydowanie górowała nad innymi. Chyba od zawsze wiedziałam, że będę zajmować się sztuką, ale samo malarstwo spotkało mnie dopiero w Opolu. Rozkochałam się w tym przedmiocie na tyle mocno, że postanowiłam zdawać na Akademię Sztuk Pięknych. 

Studia we Wrocławiu to był bardzo twórczy, kreatywny i rozwojowy czas. Pracowałam jak szalona, ale świetnie się też przy tym bawiłam. Wtedy malowanie było czymś naturalnym, codziennym. Jak się wychodzi z tej machiny, to trudniej się odnaleźć. 

We Wrocławiu jest dużo takich placówek czy może Punkt Widzenia wypełnia pewną lukę?

Jest kilka tego typu szkół. Myślę, że każda ma inny charakter, inną okolicę. Ja mam swój  autorski program. Poza zajęciami stricte praktycznymi typu przygotowania do egzaminów wstępnych na ASP i do liceów plastycznych, mam m.in kreatywne zajęcia z elementami historii sztuki dla dzieci, zajęcia hobbystyczne dla dorosłych, którzy chcą twórczo spędzać czas, a od tego semestru – zajęcia kobiece. To temat szczególnie mi bliski i jestem z nim mocno związana emocjonalnie.

Właśnie, w Twoich pracach też przewija się przede wszystkim tematyka kobiety, kobiecości.

To prawda. Moja twórczość skupia się głównie na tematach związanych z cielesnością w kulturze współczesnej, na mechanizmach kreowania wizerunku oraz narzucanym przez popkulturę kanonie piękna i związanymi z tym niebezpieczeństwami. Kobieta jest najczęstszym tematem moich obrazów już od czasu studiów, wokół tego zrobiłam swój dyplom i konsekwentnie badam go i zgłębiam do teraz. Być może dlatego, że jest to tematyka, którą znam najlepiej, bo sama nią jestem (pracę Ewy możemy podziwiać w Galerii Platon – przyp. red.). 

To opowiedz trochę o tym, jak wyglądają kobiecie zajęcia w Punkcie Widzenia. 

Grupa i struktura tych zajęć powoli się tworzą, ale ogólnie rzecz ujmując, są to zajęcia dedykowane kobietom i o kobietach. Mają formę cotygodniowych, twórczych spotkań.

Na zajęciach dominują treści, w których kładę nacisk na rolę kobiet w historii sztuki lub które są opowiadane z kobiecej perspektywy.

Punktem wyjścia dla każdego spotkania jest sylwetka jednej artystki, której twórczość stanowi inspirację do działania. Następnie uczestniczki realizują zadanie inspirowane tematyką i technikami plastycznymi używanymi przez prezentowaną artystkę, a także własną intuicją i doświadczeniem. Na zajęciach można więc nauczyć się podstaw rysunku i malarstwa, ale także różnych kreatywnych technik oraz odkrywać kobiecą, tą częściej pomijaną sferę historii sztuki.

Dodatkowo, raz na 4 – 6 tygodni, przewiduję gościnne warsztaty prowadzone przez zaproszoną artystkę, która zaprezentuje własną twórczość bądź pracę artystki, która stanowi dla niej inspiracje i zaproponuje wokół tego swoje autorskie, twórcze zadanie.

W swoim programie stawiasz też mocno na pracę z dziećmi. Jak Ci się z nimi pracuje? To prawda, że są bardziej twórcze od dorosłych?

Jako dzieci rodzimy się z dużym potencjałem do abstrakcyjnego myślenia, co potem bywa niestety zabijane. Starsze dzieci często mają złe doświadczenia z lekcjami plastyki w szkole i bywają w stosunku do siebie bardzo krytyczne. A my tu jesteśmy nastawieni na nieskrępowaną kreację, proces, nie efekt. Choć często, myślę że właśnie dzięki temu, dzieciaki wychodzą z zajęć z pięknymi pracami. W pracowni unikamy zdań typu “Nie wiem”, “Nie umiem”, “To jest brzydkie”. Dzieci przychodzą na te zajęcia, żeby poczuć się inaczej, kreować, tworzyć. Bez oceniania. Bardzo lubię być świadkiem tego procesu.

Skoro dogadujesz się z dzieciakami, to czy nie chciałaś być nauczycielką? (w szkole)

Po praktykach w szkole podstawowej, jakie odbywałam podczas studiów zawodowych, obiecałam sobie, że nie będę pracowała w placówce tego typu.  Nie w takiej formie, jak to aktualnie wygląda. W Polsce edukacja artystyczna wciąż traktowana jest po macoszemu. Są kraje, gdzie zajęcia artystyczne (nie tylko plastyka) są obecne jako jeden z podstawowych sposobów kształtowania postaw kreatywnych i innowacyjnych.

Nie chodzi o to, że każdy musi zostać artystą. Praktyczne i teoretyczne obcowanie ze sztuką rozwija mózg, kreatywność, kształtuje gusta, uwrażliwia na otoczenie. Dzięki temu osoba dorosła jest np. bardziej otwarta, lepiej znosi zmiany, łatwiej się przebranżowuje. 

Co nowego czeka nas w Punkcie Widzenia w 2020 roku?

W styczniu rusza nowy warsztat cykliczny “Trunki i malunki”, inspirowany wydarzeniami, typu “Wine and paint” które odbywają się na całym świecie. Są to spotkania około towarzyskie, połączone z kreatywnym działaniem – malowaniem obrazu pod okiem profesjonalisty. Ja chciałabym, żeby moim warsztatom za każdym razem towarzyszył inny, wyszukany trunek, np. piwo rzemieślnicze, domowa nalewka czy lokalne wino.

Oprócz tego zapraszam na jeszcze jeden warsztat cykliczny, który prowadzę raz w miesiącu – “Narysuj modela. Niedzielna sesja rysunkowa”, podczas którego spotykamy się, by wspólnie rysować z natury. 

Poza tym liczę na współpracę z innymi twórcami. Ja, to miejsce, jesteśmy na to bardzo otwarci. Właśnie – myślę, że to jest też to, co wyróżnia Punkt Widzenia – moje warsztaty cykliczne, zajęcia dedykowane kobietom oraz autorskie warsztaty zewnętrzne innych artystów. Do tej pory odbyło się w Punkcie Widzenia kilka takich wydarzeń, na oku mam kolejne osoby, które chciałabym zaprosić do jednorazowej lub cyklicznej współpracy. Także 2020 rok zapowiada się obfity w wydarzenia!

Zdjęcia do artykułu wykonał Mateusz Nowak.

Chcesz poznać więcej ciekawych osób z Wrocławia? Bądź na bieżąco!

Categories: Ludzie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *