Roma Szafarek – jej misja to inspirowanie kobiet do dbania o siebie, do dawania sobie chwili przyjemności oraz pójścia za głosem serca. Od lat pracuje z kobiecością, uczy jak pozbywać się kobiecych kompleksów oraz być i cieszyć się stanem tu i teraz. Prowadzenie własnej firmy to dla niej niekończąca się przygoda, nieustające podążanie za zmianami, dużo lekcji do przerobienia i wiele satysfakcji z działania. Prawdziwa kobieta z pasją i głową pełną pomysłów.
Aleksandra Pająk: Czym jest dla Ciebie praca z wizerunkiem?
Roma Szafarek: Głównie pracuję z kobietami, więc jest to praca przede wszystkim z kobiecością, z akceptacją i polubieniem siebie. Poprawa wizerunku poprawia też poczucie własnej wartości. Po części w trakcie tych przemian dzieją się też rzeczy magiczne, więc ta praca jest też dla mnie magią samą w sobie.
Co według Ciebie jest najważniejsze w całym procesie dbania o wizerunek kobiet?
Roma: Najważniejsze jest, aby dać sobie chwilę dla siebie. W makijażu nie chodzi o to, by udawać, że nie mamy doskonałości i je zakrywać, dlatego moim głównym motto jest, by przez makijaż poświęcić chwilę czasu dla siebie . To, że wiemy jak mamy się ubrać, mamy pomysł na swoją stylizację, czy chce nam się chociaż coś drobnego zrobić w makijażu to ma być po prostu taka chwila dla siebie, tym bardziej, że czasy są bardzo intensywne , szybkie i do takiego podejścia zawsze namawiam swoje klientki. Coraz trudniej jest znaleźć ten czas dla siebie, więc też nie o to chodzi, by raz na jakiś czas wyrwać 3 godziny, tylko codziennie poświęcić te 15 minut nawet na delikatny makijaż, czy zastanowienie jak ja dzisiaj chcę się zaprezentować światu.
Masz swój własny przepis na sukces?
R: Mój własny przepis jest taki, że trzeba być bardzo cierpliwym i wytrwałym, bo w własnym biznesie jest wiele pięknych chwil, ale też bardzo dużo trudnych chwil i najczęściej z tego co obserwuję wśród tych, którzy zaczynali, a nie i ma już ich biznesów to właśnie zabrakło im gdzieś tej wytrwałości. Planowanie, czyli myślenie w przód też jest bardzo ważne, czy to dotyczy na przykład w moim przypadku, gdy nie mam regularnej pensji, trzeba umieć zarządzać finansami czy ogólnie planami, żeby mieć to na uwadze. I trzecia rzecz, trzeba być trochę zwariowanym w takim sensie, że trzeba mieć odwagę, by podjąć różne kroki, trzeba zaufać swojej intuicji, a nie tylko trzymać się sztywno poradnika biznesowego. Wiadomo, wszystko zależy od biznesu, ale w moim przypadku bardzo często idę pod prąd, słucham głosu serca i raczej dobrze się to kończy, szczególnie te szalone pomysły.
W jaki sposób inspirujesz klientki?
R: Ja sama jestem kobietą zabieganą, ale staram się znaleźć te 5 minut dla siebie, dbam o swoją formę, higienę umysłu, w sensie odpoczynek, relaks, regenerację. Chodzę na masaże, dbam o siebie jako kobieta i to uważam stanowi taki wzór. Do tego jestem niepoprawną optymistką, słynę z uśmiechu. Myślę, że tym pozytywnym podejściem zarażam. Jeżeli są to śluby, to też to, że gdzieś pracuję ze sobą i kobiecością, interesuję się rozwojem osobistym to jestem w stanie dużo pomóc w stresowych sytuacjach. Mam takie podejście, że te właśnie stresowe sytuacje nie są problemem, a raczej zadaniem do rozwiązania. Tego też uczę klientki.
Jak wyglądała twoja ścieżka rozwoju?
R: Od zawsze byłam człowiekiem, który działa. Już w liceum wiedziałam, że chcę pracować z człowiekiem i z urodą. Wtedy, 15 lat temu, myślałam, że będzie to kosmetologia, ale wylądowałam na studiach pedagogicznych. Po I semestrze już wiedziałam, że skończę te studia dla tak zwanego, śmiałam się, „statusu społecznego”, miałam plan pojechać na ERASMUSA, by studiować za granicą. Wtedy zapisałam się do mojej pierwszej szkoły wizażu z naciskiem na makijaż. Druga szkoła była bardziej o wizerunku, dużo było o stylizacji, trzecia – szkoła charakteryzacji i tam już przepadłam totalnie. Czułam, że to jest to.
Przez to właśnie wylądowałam we Wrocławiu. Wcześniej podczas ERASMUSA we Francji dostałam się na staż do Opera National de Lorraine i tak przeniosłam się z Poznania do Wrocławia, przez wzgląd na sporą ilość teatrów we Wrocławiu – licząc, że może uda mi się wstrzelić w wolny etat. Niestety nie było okazji, więc stąd zrodził się pomysł stworzenia własnej firmy.
Jak wyglądały początki firmy? Czy zaczynałaś od wszystkich usług, które oferujesz teraz?
R: Zaczynałam od makijażu. Od początku byłam wykształcona w tych wszystkich dziedzinach, ale nie sądziłam, że można zajmować się tym wszystkim. Głównie promowałam się pod kątem makijażu, przez wiele lat nazywałam się „Makijaż od kuchni”, dopiero 2/3 lata temu po namowach już całego świata stwierdziłam, że dobrze, postawię na swoje imię i nazwisko. I tak oto jestem Roma Szafarek – jako marka. Porady stylizacyjne prowadziłam głównie w ramach szkoleń. Fryzury doszły na samym końcu, ponieważ z włosami lubiłam bardzo pracować, ale robiłam to tylko dla znajomych, bo nie kręci mnie tradycyjne fryzjerstwo, bardziej już sama rzeźba. Wiedzę posiadam ze szkoły charakteryzacji, gdzie trzeba znać wszystkie fryzury epokowe, ale teraz wbrew pozorom bardzo mi się to przydaje.
Poza szkoleniami i odpowiednią wiedzą, co jest potrzebne by profesjonalnie zajmować się wizerunkiem kobiet?
R: Trzeba umieć słuchać i rozumieć. Wejść w skórę drugiego człowieka. My możemy mieć jakąś swoją własną wizję, ale trzeba też rozumieć, że ktoś może nie być gotowy na taką przemianę.
Ja mogę widzieć, że będziesz wyglądać pięknie w czerwonej sukience, a ty masz taki moment w życiu, że absolutnie nie chcesz się wyróżniać ani rzucać w oczy. Wtedy na przykład decydujemy się na czerwony pasek jako mały akcent.
Ogromna cierpliwość też jest potrzebna, wiadomo, kobiety mają różne stany emocjonalne – przez to też potrzebny jest humor. Staram się w relacji z klientem wprowadzać dużo lekkości, wiadomo z szacunkiem, ale ten luz jest potrzebny, by mieć dystans do siebie.
Co daje Ci najwięcej satysfakcji? Czy jest coś co szczególnie pasjonuje Cię w tej pracy?
R: Błysk w oku klientki. To jest najlepsza nagroda. Zawsze pracuje do momentu kiedy klientka patrzy w lustro i jest błysk, jak nie ma błysku to oczekuję szczerości co poprawiamy bądź zmieniamy, co jest za mocno lub za słabo, próbujemy wtedy inaczej.
Jakie najtrudniejsze wyzwania stawiają przed Tobą kobiety?
R: Wyzwanie? Dobrze zrozumieć klienta.
We Wrocławiu trudno o założenie własnej działalności czy raczej jest to miasto sprzyjające temu?
R: Bardzo. Każdy kto słyszał, że jestem we Wrocławiu nowa pokazywał mi nowe miejsca i zabierał ze sobą na różnego rodzaju spotkania m.in. networkingowe. Ludzie są bardzo otwarci, myślę, że to miasto ma ten charakter przez to, że Wrocław był zasiedlony na nowo i ten duch pomagania sobie wzajemnie pozostał. Wrocław jest bardzo przyjazny, faktycznie jest to miejsce życzliwości, spotkań i fajnych ludzi. Sama też mam taki odruch, może przez to, że jestem wychowanką networkingu, w zdobywaniu tutaj wszystkich kontaktów zarówno biznesowych jak i prywatnych, sama organizowałam wielką wymianę kontaktów – organizowałam Wielką Wymianę Kontaktów i Klub Kobiet Biznesu. Wymieniamy się wzajemnie kontaktami, polecamy się nawzajem.
W jakim kierunku chciałabyś rozwijać swój biznes? Gdzie widzisz Romę Szafarek za 10 lat?
R: Chciałabym zbudować zespół, przekazać swoją wiedzę i szkolić wizażystów.
Zdjęcia do artykułu wykonała Dorota Kraczek.
Chcesz poznać inne inspirujące osoby z Wrocławia? Bądź na bieżąco!