Rozmawiamy z Bartkiem Strzeleckim, który otworzył wrocławski Bazar Miejski, przestrzeń umożliwiającą wymianę używanych rzeczy. Warto przeczytać do końca – mamy dla Was ciekawą niespodziankę!
Alicja Janik: Czym jest Bazar Miejski?
Bartek StrzeleckiTo jest przestrzeń do wymiany dóbr używanych. Czyli każdy może do nas przyjść, wybrać coś ze sklepu i kupić, ale także można wynająć u nas regały po to, aby pozbyć się nadmiaru rzeczy, które zbieramy w naszych domach.
Jak to dokładnie działa?
Bartek: Trzeba zacząć od rejestracji na naszej stronie, następnie wybrać wielkość regału, krótko opisać sprzedawane przedmioty i ustalić ich ceny. Później należy te rzeczy przynieść do nas i rozłożyć na regale. My dajemy wydrukowane cenówki, z wcześniej podanymi cenami. Przez cały okres najmu też dbamy o te rzeczy i prawidłowe rozliczenie.
Co można sprzedać?
Absolutnie wszystko. Ubrania, książki, płyty, akcesoria domowe i muzyczne i wiele innych. Czyli wszystko to, co komuś zalega w domu, a co innym może akurat się przydać.
Wszyscy chwalą takie miejsca za możliwość trafienia na prawdziwe perełki. Jakie u Was się pojawiły?
Z takich wyjątkowych przedmiotów to na przykład mieliśmy telefon w kształcie Goofy’ego i płaszcz Yves Saint Laurent. Tak naprawdę to perełką dla każdego będzie coś innego i jestem pewien, że każdy znajdzie tu dla siebie jakiś skarb.
Jacy są klienci Bazaru Miejskiego?
Są bardzo różnorodni. Przychodzi do nas Pani Zosia, którą jest naszą 80 letnią sąsiadką i wyprzedaje swoją szafę. Pojawia się u nas jej syn, który pije kawę i przegląda winyle oraz jego żona, która szuka ubrań dla siebie. Przychodzi też do nas Pani, która jest prezesem w wielkiej firmie i wyprzedaje ubrania od projektantów. Bywają też u nas kolekcjonerzy książek poszukujący białych kruków. Tak że Bazar Miejski jest naprawdę dla każdego.
Mam wrażenie, że kiedyś noszenie ubrań z second handów było czymś wstydliwym. Dziś jest czymś, czym chętnie się chwalimy. Jak myślisz, skąd taka zmiana?
Myślę, że taka wszechobecność sieciówek i tego, że później każdy nosi te same ubrania. Na pewno też zwiększyła się świadomość konsumencka. Ludzie zrozumieli, że jeśli już czegoś nie noszą, a jest to wciąż w dobrym stanie to lepiej jest nadać tej rzeczy drugie życie. I tego, że nie trzeba kupować ubrań tylko nowych, z metką. Ja sam lubię kupować ubrania, ale mam zasadę, że jeśli już sobie kupię coś nowego, to muszę sprzedać coś, co już przestałem nosić.
Jak uważasz, czy jako społeczeństwo, mamy problem z nadmiernym kupowaniem?
Myślę, że tak. Czasem ludzie kupują za dużo i zbyt impulsywnie. Nie rozważają zbyt długo każdego zakupu. Sam też tak kiedyś robiłem zakupy, pod wpływem chwili.
Porozmawiajmy o konkurencji. We Wrocławiu jest sporo second handów. Co Was wyróżnia spośród nich?
Właśnie to, że nas nie można określić, ani second handem, ani vintage shopem. My jesteśmy przestrzenią, gdzie ludzie mogą wymienić miedzy sobą rzeczy. Łączymy osoby poszukujące i sprzedające. Second handom brakuje takiego elementu ludzkiego. Tam po prostu możesz kupić ubrania.
Oprócz kupienia i sprzedania ubrań i innych rzeczy można u Was posiedzieć i, na przykład, napić się kawy. Jaka idea Wam przyświecała tworząc to miejsce?
Idea stworzenia fajnego miejsca. Ten lokal nigdy nie miał być tylko Bazarem Miejskim, ale miał być też kawiarnią i barem z piwem rzemieślniczym. Zależało mi na tym, aby stworzyć miejsce, do którego rano zajdziesz po kanapkę i kawę, popołudniu na zakupy, a wieczorem na piwo ze znajomymi. Planujemy też organizację małych koncertów, niedzielnych brunchy przy piwie, warsztaty o kawie i piwie rzemieślniczym. Bardzo chciałem, żeby to było miejsce naprawdę dla każdego.
Pierwszy Bazar Miejski został otwarty w Warszawie, drugi we Wrocławiu. Dlaczego wybraliście akurat Wrocław?
Akurat przeprowadzałem się do Wrocławia ze względu na moją dziewczynę. Założyciel Bazaru Miejskiego w Warszawie, Tomek, jest moim znajomym. Padł pomysł, abym stworzył właśnie takie miejsce we Wrocławiu.
Długo już mieszkasz we Wrocławiu? Podoba Ci się tu bardziej niż w Warszawie?
Mieszkam tu kilka miesięcy. Warszawa zaczęła mnie przytłaczać, życie tam pędzi ekstremalnie. Po drodze przez rok mieszkałem w Kopenhadze, więc powrót stamtąd do Warszawy jeszcze bardziej pokazał mi, że chciałbym mieszkać w innym miejscu. We Wrocławiu dzieje się dużo, ale mimo wszystko tempo jest wolniejsze.
Czy, według Ciebie, Wrocław jest otwarty na takie inicjatywy jak Bazar Miejski?
Wydaje mi się, że tak. W okolicy jest kilka second handów, a mimo to widzimy spore zainteresowanie naszym miejscem. Ludzie chętnie do nas zaglądają. Cieszę się tą różnorodnością właśnie. Tym, że odwiedzają nas naprawdę wszyscy. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Specjalnie dla naszych czytelników Bazar Miejski przygotował 20% rabat na hasło TYPOWRO, korzystajcie!*
*obowiązuje dla pierwszych 30 osób, do końca listopada 2020